Rynek nieruchomości w Kanadzie się ożywia
“Financial Times” zwraca uwagę na widoczne ożywienie na kanadyjskim rynku nieruchomości. Inwestycja Pharrela to tylko jeden z jego przejawów. Ostatnie dane wskazują, że ceny podskoczyły o 5,8 proc. i zbliżają się do szczytu, który osiągnęły w roku 2017. Ceny wówczas były najwyższe na przestrzeni 10 lat. W Vancouver w październiku sprzedaż domów wzrosła – w porównaniu z rokiem poprzednim – aż o 45 proc. W tym wypadku ceny są jednak o 6,4 proc. niższe – analitycy podkreślają jednak, że tempo spadku wyhamowuje, sam wzrost sprzedaży jest istotniejszy.
Kanadyjskiemu rynkowi nieruchomości pomogły decyzje dotyczące oprocentowania kredytów hipotecznych – te spadło. Przełożyło się to na znaczący wzrost rozpoczętych inwestycji – nad panoramą miasta widocznych jest obecnie 120 żurawi, tyle co w Nowym Jorku, Los Angeles i Chicago łącznie.
Nieruchomości w Kanadzie zmierzają w kierunku rekordów sprzed dwóch lat
Rynek nieruchomości w Kanadzie szczyt osiągnął w latach 2015-2017, kiedy to tempo wzrostu cen nieruchomości wyniosło od 15 do nawet 40 proc. – w zależności od lokalizacji. Tak duży wzrost popytu doprowadził nawet do wprowadzenia regulacji mających na celu ograniczenie spekulacji – władze Kanady najwyraźniej wystraszyły się bańki na rynku nieruchomości.
Według przewidywań analityków, na których powołuje się Huffington Post, kanadyjski rynek nieruchomości w latach 2020-2021 czeka dalsze ożywienie. W ślad za tymi prognozami idą pozytywne analizy co do ogólnej sytuacji gospodarczej kraju – nic nie wskazuje na to, by miała się ona pogorszyć.