domiporta.pl
Co tydzień w Polsce zwalnia się około 30 biur – wynika z danych Real Estate Digital Data (REDD). W ostatnich trzech miesiącach w większości biurowców lokale świeciły pustkami z powodu epidemii i wprowadzenia pracy zdalnej. Część pracowników wróciła do pracy w biurowcach, sporo osób czeka to w najbliższym czasie. Tymczasem same biura zmieniają się nie do poznania
Cofamy się, idąc do przodu
Jeszcze rok temu sektor nieruchomości biurowych był kurą znoszącą złote jaja. Jedynie w 2020 roku miało zostać oddanych do użytkowania kilka wieżowców w samej tylko Warszawie. Epidemia koronawirusa jednak sprawiła, że zasady gry na rynku się zmieniły.
Tuż przed rozpoczęciem epidemii modne były biura coworkingowe o otwartej strukturze. Także w prywatnych biurach zyskiwały na znaczeniu biurka typu hot seats, czyli takie, przy których siadało się do konkretnego zadania i zwalniało dla kogoś innego. Miało być mobilnie i nowocześnie, a pracownik, przez brak możliwości przywiązania się do jednego miejsca, miał być bardziej kreatywny.
Wracają gabinety
Mimo że spada liczba najemców, to powierzchnia użytkowa w biurach nie zmniejsza się równie szybko – wynika z danych Real Estate Digital Data (REDD). Powodem tego jest fakt, że biura przeorganizowują powierzchnię. Pojawiają się indywidualne gabinety, metraż biur się zwiększa, by zaoferować powracającym firmom więcej przestrzeni.
– Przykładem może być zwiększenie liczby mniejszych salek do pracy indywidualnej, wykorzystywanie biura jako miejsca spotkań i narad projektowych, umożliwiającego płynne łączenie świata online i offline – tłumaczy w serwisie rp.pl Rajmund Węgrzynek, dyrektor zarządzający Tétris.
– Myślę, że zauważalny będzie powrót do układu gabinetowego, z oddalonymi od siebie biurkami, który zastąpi królujący do niedawna open space – tłumaczy w tym samym materiale serwisu rp.pl Andrzej Gacek, lider zespołu projektów biurowych z pracowni Iliard Architecture & Interior Design.
Wideokonferencje i śluza przed wejściem
Wśród nowości na rynku powierzchni biurowych eksperci wymieniają również inne pomysły. Bardzo potrzebne mogą się stać sale do przeprowadzania wideokonferencji, posiadające odpowiednie instalacje do przeprowadzania komfortowego połączenia.
Nowością może się okazać również specjalne wejście do biur, które miałoby za zadanie oczyszczać (dekontaminować) wchodzących pracowników oraz sprawdzać, czy np. nie mają podwyższonej temperatury. Taki rodzaj śluzy miałby zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa na małej przestrzeni.
To nie koniec pomysłów. Być może w części biurowców wynajmujący zdecydują się zlikwidować wspólne kuchnie dla pracowników bądź znacznie przebudować łazienki, tak by nie było w nich powierzchni wspólnych.
Wydzielone strefy i ostrzeżenia
Wymienione wcześniej rozwiązania to niedaleka przyszłość rozwoju powierzchni biurowych. Póki co, zarządcy biur nie mieli wiele czasu, by wprowadzić wszystkich zmian w życie, dlatego są stosowane rozwiązania pośrednie.
Stawiane są przeszklone ścianki oddzielające miejsca pracy, wszystkie powierzchnie są dezynfekowane. Jednym z najnowszych i najcieplej przyjętych przez pracowników pomysłów jest wietrzenie biura poprzez otwieranie okien (przy wyłączonej klimatyzacji).
Wynajmujący biura wprowadzają również czytelne ostrzeżenia oraz dzielą przestrzenie na sektory publiczne (korytarze, trasy między biurkami) oraz te prywatne z zachowaniem dystansu społecznego.
Największy problem mają firmy, które do tej pory oszczędzały na przestrzeni biurowej, upychając pracowników na jak najmniejszej powierzchni. Teraz może się okazać, że nie ma gdzie rozlokować pracowników, by zachować bezpieczny dystans.
Autor:Bartłomiej Baranowski
Źródło patrz LINK
Artykuł pochodzi z portalu