Masz odebrać mieszkanie w 2020 roku? Budowa może potrwać dłużej

Najlepsze mieszkania często sprzedają się już na wczesnym etapie projektu. Wśród klientów deweloperów mawia się nawet, że ktoś kupił “dziurę w ziemi”. Na mieszkanie do odbioru nabywcy czekają często dwa-trzy lata. Ale w obecnej sytuacji wywołanej koronawirusem mogą poczekać jeszcze dłużej.

Nie jest tajemnicą, że pandemia koronawirusa wpływa na wiele dziedzin naszego życia i najprawdopodobniej odciśnie trwały ślad na zachowaniu konsumentów. Branża budowlana nie jest wyjątkiem i obecne wydarzenia mogą wpłynąć na ceny mieszkań oraz na znaczne opóźnienia na budowach.

Zagrożone branże

Nie ma żadnych ogólnopolskich danych dotyczących liczby zakupionych mieszkań jeszcze na etapie projektu. Ale z pewnością jest ich wiele. – Niedobór lokali na rynku i mniejszy wachlarz lokalizacji skłania chętnych do jak najwcześniejszej rezerwacji nieruchomości. Nawet 20 proc. sprzedaje się tuż po wprowadzeniu oferty na rynek. – pisała  Wyborcza w marcu zeszłego roku. Osoby, które wtedy zdecydowały się na zakup “dziury w ziemi” kilkanaście miesięcy temu, pewnikiem liczyły na odbiór mieszkania już niebawem. Niestety, odebranie lokalu do użytkowania w tym roku może być zbyt śmiałą wizją.

W ostatnich dniach media oraz rząd poświęcają wiele uwagi branży turystycznej i logistycznej, które zapewne z powodu ostatnich wydarzeń ucierpią najbardziej. Niewiele mówi się jednak o sektorze budowlanym, który również jest bardzo istotny dla gospodarki. Nie tylko daje zatrudnienie setkom tysięcy pracowników, ale ma udział w zmniejszaniu się deficytu mieszkaniowego.

Już teraz można mówić o zaburzonym i spowolnionym łańcuchu dostaw części materiałów budowlanych, które pochodzą z Chin, np. paneli fotowoltaicznych. To samo dotyczy wielu materiałów wykończeniowych produkowanych w Unii, choćby włoskich marmurów i okładzin. Ale braki w zaopatrzeniu to jedynie wierzchołek góry lodowej, z którą będzie się mierzyć branża budowlana.

Kwarantanna na budowie

Deweloperzy, firmy budowlane, biura architektoniczne kogo mogą, wysyłają do pracy zdalnej, ale trudno oczekiwać, żeby robotnicy zeszli z budów. Pracownicy fizyczni, kierowcy, specjaliści i wielu innych pracowników koniecznych do ukończenia budów nie mogą wykonywać swojej pracy zdalnie.

Łatwo sobie wyobrazić sytuację, gdy wskutek przedłużającej się pandemii na placu budowy pojawi się przypadek koronawirusa, a większość załogi trafi na kwarantannę. Taki pesymistyczny scenariusz jest bardzo prawdopodobny i mógłby oznaczać nawet kilkumiesięczne opóźnienie względem pierwotnego planu oddania budynku.

– Z powodu koronawirusa inwestorzy powinni być przygotowani na napływ roszczeń wykonawców o przedłużenie czasu na ukończenie robót lub o dodatkową płatność. Będą oni chcieli w ten sposób uniknąć naliczenia kar umownych za niedotrzymanie terminu realizacji inwestycji w związku z epidemią i zminimalizować koszty tego opóźnienia, które będą musieli z tego tytułu ponieść – mówił Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Odbiór robót budowlanych

Opóźnienia budów są powszechne nawet w naturalnym otoczeniu gospodarczym i mogą wynikać z wielu powodów. Na opóźnienia mogą wpłynąć nieprzewidziane prace, zmiana przepisów bądź brak dostępu do konkretnych materiałów i specjalistów.

Źródła: rp.pl, wyborcza.pl

 

Autor:

Źródło patrz LINK
Artykuł pochodzi z portalu


Udostępnij
Facebook
Twitter
LinkedIn
Email

Bądź na bieżąco

Więcej artykułów

Szybciej nadpłacamy hipoteki. Oto najnowsze dane

Cytat “Miano rekordowego roku pod względem skali nadpłat kredytów hipotecznych zyskał 2022 r. Kredytobiorców do pośpiechu skłoniły wówczas efekty szybkich podwyżek stóp procentowych. Najnowsze dane Biura Informacji Kredytowej wskazują, że w tym roku możliwy do osiągnięcia jest drugi wynik w historii.”

Przeczytaj więcej »