Według najnowszych danych za styczeń mediana cen metra kwadratowego mieszkania w największych polskich miastach była wyższa o 16 proc. niż przed rokiem – donosi “Puls Biznesu”. Według raportu firmy Amron ceny transakcyjne np. w Łodzi wzrosły o 667 zł za metr kwadratowy, w Gdańsku o 653, a w Białymstoku o 453 zł.
Z raportu Expandera wynika z kolei, że największą dynamikę wzrostu odnotowano w Radomiu. Za metr kwadratowy lokalu mieszkaniowego trzeba płacić tam 5 tys. zł. To o blisko 30 proc. więcej niż przed rokiem.
To nie bańka, co najwyżej banieczka
Maciej Górka, dyrektor ds. sprzedaży w firmie deweloperskiej Royal Investment, cytowany przez portal Interia.pl stwierdza, że obecnie nie mamy do czynienia z prawdziwą bańką na rynku nieruchomości – Może tylko z lekką bańką spekulacyjną – stwierdził. Ekspert przekonuje, że na razie spowolnienia na rynku nie widać.
Na wzrost cen nadal można liczyć?
Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego, stwierdza, cytowany przez portal, że ceny przestaną rosnąć. Ich stabilizacja, zdaniem analityka, nastąpi jednak w perspektywie 2-3 lat. Ekspert przyznaje jednak, że być może Polakami kieruje zbytni entuzjazm przy inwestowaniu w rynek nieruchomości. Może być to motywowane tym, że innej formy lokowania posiadanych środków nie widzą.
Polacy spodziewają się wzrostu cen
Wzrost sprzedaży bez wątpienia napędzają nastroje. Potwierdza je listopadowy Barometr Finansowy ING. Odsetek osób, które w badaniu wskazały, że ceny nieruchomości w ciągu najbliższego roku będą rosnąć, wzrósł. Wynosi 79 proc., rok wcześniej było to 64 proc.
Cytowany przez “Rzeczpospolitą” Jarosław Sadowski, ekspert ZFPF, Expander, zauważa, że wielu inwestorów ocenia ryzyko bańki na rynku nieruchomości jako znacznie niższe niż w roku 2007. Przypomina, że 13 lat termu za 50-metrowe mieszkanie trzeba było przeznaczyć 180 pensji, obecnie na zakup wystarczy “zaledwie” 101.
Wiele wskazuje na to, że przed nami dalszy gorący okres na rynku nieruchomości. Niskie stopy procentowe, ceny rosnące często w tempie dwucyfrowym, rosnące płace, niskie odsetki na lokatach bankowych, dobra sytuacja gospodarcza kraju, niskie bezrobocie – te wszystkie argumenty przemawiają za kupowaniem. Przeciwko zadłużaniu przemawiają niskie stopy procentowe – kupujący mieszkania muszą bowiem pamiętać, że te w końcu mogą pójść stanowczo w górę. Raty za kredyt staną się wtedy sporo bardziej uciążliwe dla budżetu.
Autor:eRKa
Źródło patrz LINK
Artykuł pochodzi z portalu